Mężczyźni to duże dzieci. To fakt. Dla nich jednak powstał
resorak, do którego mogą wcisnąć rodzinę.
Tekst i zdjęcia Konrad Grobel
To, że mężczyźni nigdy nie dorosną to fakt, o którym wie
większość kobiet. Gdy byli mali lubili bawić się w wojnę, budować różnego typu
budowle (chociażby ich sławetne „bazy”), a także bawić się resorakami. Ich
fascynacja tymi małymi, metalowymi autami spowodowała to, że w wieku już
dorosłym tak oglądają się za samochodami. Większość z nich skrycie marzy o tym
by posiadać któryś z aut, którymi się tak bawił. Na ich nieszczęście muszą
często być przykładnymi ojcami, mężami i pracownikami. Przed innymi mężczyznami
też im głupio się przyznać, że z chęcią by usiedli i pobawili się resorakami.
Wybawieniem dla nich jest moment gdy rodzi im się syn. W tym radosnym dniu
wiedzą już, że ponownie będą mogli usiąść pod pretekstem zabawy z potomkiem
bawić się bez jakiekolwiek krępacji. Nie znaczy to, że z córkami tak nie mogą.
Często ich małe córeczki przejmują pasję swoich ojców. Jednakże na potrzeby
tego testu potraktujmy trochę bardziej stereotypowo owe zjawisko i rozszerzmy
na całą płeć żeńską, że nie lubią samochodów i nie lubiły się bawić tego typu
rzeczami (co oczywiście nie jest prawdą, bo w końcu czytacie to pismo, ale
niech tak zostanie). Co wtedy ma począć taki delikwent? Zrobić sobie w
tajemnicy ołtarzyk z zabawkami? Rozwieść się? Porwać małego chłopca? Spróbować
ponownie spłodzić męskiego dziedzica?
Sprawa wygląda o wiele prościej. Francuski producent
budujący zgrabne aczkolwiek w większości przypadków mało porywające auta
wyszedł naprzeciw tym załamanym ojcom i dorosłym mężczyznom w związkach.
Renault stworzyło Clio. Tak wiem, Clio jest od dawna i nie nadaje się dla
przewożenia większych rzeczy i większej ilości ludzi. Dlatego powstało
GrandTour. I tutaj ponownie, tak wiem, jest to kombi i raczej nie ma tego
czegoś za co by się je pragnęło. Proste, użytkowe auto, ma tyle seksapilu i
uroku co śmierdzący ser z kraju wyżej wymienionego pojazdu. Jedni uwielbiają,
inni nie mogą przejść obok. Możecie się mnie zapytać? Czemu ktokolwiek by
chciał sięgnąć po to zwykłe auto i co ma wspólnego z tymi super metalowymi samochodami
z dzieciństwa? Otóż Renault poszło po rozum do głowy (chociaż nie jestem pewien
gdzie go szukali? Może na targu, albo w okopie z II Wojny Światowej) i
stworzyło Clio GrandTour GT.
W tym miejscu powinienem usłyszeć z jednego końca sali
„wow!”, a z drugiego „bleee!”. No po jak to? Francuskie sportowe kombi? Wiele
się słyszy o Megane R.S. czy o zwykłym Clio R.S., ale GrandTour? To musiało być
przegięcie, albo projektanci za mocno nawdychali się sera. Przekonajmy się czy
byli tak szaleni.
Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego. Auto nadal przypomina
kombi i nie uświadczymy tutaj bardzo agresywnego wyglądu. Jednak ma to coś w
sobie. Przeprojektowany przedni zderzak i progi nadają pojazdowi nonszalancji,
a niebieski kolor tylko pogłębia to wrażenie. Ma się chęć wskoczyć za
kierownicę i niech droga nas poniesie. Chociaż przysadzisty to zdaje się mówić,
że ograniczeniem jest tylko nasz umysł, a droga nas zaprowadzi gdziekolwiek
chcemy. I to w większą ilość osób z dodatkowymi rzeczami w bagażniku i na
dachu. Natomiast obietnicę niezapomnianych wrażeń z jazdy składa emblemat GT
pod znakiem Renault oraz na pokrywie bagażnika tabliczka GT Renault Sport. Żeby
tego było mało, znalazł się nawet dyfuzor. Można sobie pomyśleć: Kurczę chyba tym razem dzieci dowiozę na
czas do szkoły albo Będę szybciej nad
morzem niż brat mojej żony, wreszcie przestanie się ze mnie śmiać, że jeżdżę
słabymi autami! Obietnice, obietnice i jeszcze raz obietnice. W wykonaniu
Francuza… Również felgi pochodzą z edycji sportowej Renault, przez co wyglądają
o wiele ciekawiej niż standardowe obręcze w zwykłym GrandTour. Agresywności w
wyglądzie z całą pewnością nadają jeszcze czarne oraz srebrne elementy nadwozia
jak obudowy lusterek, relingi dachowe i grill. Powaga i skrytość natomiast
emanuje od strony tylnych okien, które są przyciemniane. Dzięki temu, że są
czarne to klamki do otwierania drzwi ładnie się wpasowują gdyż znajdują się na
wysokości okien. Można by się bać, że przy aucie usportowionym, w szczególności
jeśli jest to kombi to cały bagażnik będzie trochę jakby na doczepkę. Nic
jednak takiego się nie stało. Cała bryła auta, przetłoczenia sprawiają, że
wygląd jest harmonijny i przyjemnie się patrzy na tego nieoczekiwanego
sportowca. To właśnie ten wygląd może nasuwać skojarzenia resoraków z dzieciństwa.
Jest to na tyle kosmiczne połączenie, że ustatkowani mężczyźni, a także kobiety
będą chcieli posiadać właśnie ten pojazd.
Czy ten sam efekt mamy we wnętrzu? Gdy to teraz czytacie, to
będziecie czytać zdanie po zdaniu, ja natomiast miałem spory problem zanim
udało mi się określić jakie jest wnętrze. Siedziałem ponad godzinę by stworzyć
spójną myśl, która by nie uraziła kogokolwiek. Gdybyście zapytali mnie o
wnętrze, to odpowiedziałbym, że jest dokładnie takie samo jak w tych zabawkach.
Tandetne, nie przemyślane i o zgrozo ktoś wziął za to pieniądze. Najgorsze
jednak jest to, że wnętrze po prostu wypełnione jest nudą i wieloma irytującymi
problemami. Jest to potok czarnego plastiku i praktycznych tkanin, od których
można dostać choroby lokomocyjnej nie ruszając się z miejsca. Producent
natomiast w każdym jednym miejscu chce przypomnieć nam, że prowadzimy wersję
usportowioną GT. Emblemat ten znalazł się na progach, kierownicy, na przycisku
R.S. i przed siedzeniem pasażera. Nawet po uruchomieniu ekranu i wciśnięciu
wyżej wymienionego przycisku załącza nam się krótki filmik, wszystko zapala się
na czerwono i pokazują nam się wykresy obrazujące nam siłę G, spalanie, czas
okrążenia, który fragment działa w danym momencie w aucie. Wszystko co ma
zrobić na nas wrażenie. I rzeczywiście przez pierwsze 5-10 km robi to na nas
wrażenie, mamy czym się zająć, w szczególności faceci lubią patrzeć jak kulka
obrazująca siłę G wychyla się i chcą by jak najbardziej wyszła w którąkolwiek
stronę. Jednakże nawet taka zabawa może się znudzić, bo ile można patrzeć na
wykresy jak w jakiejś grze video. Zrozumiałe to jest jeszcze w autach
japońskich, ale we francuskim kombi? A jak odnajduje się kierowca? Przed sobą
ma kierownicę, która jest dosyć pusta, ale za nią jest wiele gałek, przełączników
i przycisków, nie wspominając już o manetkach zmiany biegów, które zdecydowanie
są za duże. Mamy XXI wiek drodzy projektanci. Wasza konkurencja już część
przycisków przerzuciła na kierownicę i zmniejszyła ilość rzeczy za nią do
niezbędnych. Co w takim razie z ilością miejsca? Długość tego auta to 4267 mm,
czyli jest dłuższe od zwykłego Clio GT. Czy jednak można wygodnie usiąść? Tutaj
niestety też klapa. Teraz wiem jak się mogłyby czuć szprotki w puszce. Pięć
dorosłych osób nie ma szans przejechać. Kierowca i pasażer z osobami na tylnej
kanapie siedzą skuleni i tak blisko deski rozdzielczej, że nie da się oddychać.
O otwieraniu schowka lepiej zapomnijcie. Nie da się tam wysiedzieć w dłuższą
drogę niż do sklepu i to oddalonego maksymalnie o 10 km. Jeśli nie ma nikogo
więcej niż kierowca i pasażer to wszystko gra. Siedzenia są dobrze
wyprofilowane, dobrze trzymają w zakrętach i co najważniejsze nie dają powodów
do zmęczenia. Przestrzeń bagażowa natomiast wynosi 443 litry, które można
powiększyć poprzez złożenie siedzeń. Całe szczęście, że kładą się płasko, bo
dzięki temu możemy zabrać wiele rzeczy nie męcząc się przy wkładaniu.
Co się tyczy multimediów to Renault poszło w ostatnio modną
stronę czyli mamy konsoletę z ekranem i wejście AUX i na kartę SD. Problem
następuje wtedy gdy chcemy posłuchać muzyki z karty, gdyż do obsługi nawigacji
jest potrzebna również karta SD. Mamy problem. Odtwarzacza CD brak, w końcu
żyjemy w tak zaawansowanych czasach, że nie potrzebujemy tego nośnika. W
Renault zresztą doszli do wniosku, że można sparować telefon z radiem i możemy
odtwarzacz muzykę z urządzenia czy internetu. Zresztą nie ma najmniejszego
sensu tego robić gdyż jakość dźwięku pozostawia wiele do życzenia. Jest
przytłumiony i brakuje mu głębi. Jeżeli już zrezygnowaliśmy z muzyki to może
chcielibyśmy posłuchać… jak brzmiały inne pojazdy? Na przykład motocykl, statek
kosmiczny, auto z 20-lecia międzywojennego czy… Nissan GT-R. Prawda, że fajnie?
Właśnie nie. Pamiętacie słabe audio? No właśnie. Owych dźwięków nie słychać na
zewnątrz, dobywają się z głośników. Szczególnie irytujące dźwięki wydaje GT-R i
statek kosmiczny.
Ostatnia kwestia jaka nam została to jazda. Czy po udanym
wyglądzie zewnętrznym i okropnym wnętrzu jazda okaże się warta uwagi? Spieszę
się z wyjaśnieniem. Otóż Renault Clio GrandTour GT posiada silnik TCe 120 EDC,
czyli produkuje moc jak sama nazwa wskazuje 120 koni oraz czego już nazwa nie
wskazuje 190 Nm momentu obrotowego. Można by przypuszczać, że wersja GT będzie
posiadać zdecydowanie więcej koni, ale nie wolno też zapominać, że mamy do
czynienia z rodzinnym samochodem. I takie jest do momentu aż nie wciśnie się
przycisk R.S. Dopóki się tego nie zrobi to auto jedzie jak każde „cywilne”
auto, po wciśnięciu zmienia się w demona, lecz niestety nie prędkości. Prędkość
maksymalna auta wynosi 199 km/h, a czas potrzebny by osiągnąć „setkę” to 9,4
sekundy. Całkiem przyzwoity czas jak na takie auto. Demon wspomniany wychodzi
niestety przy zmianie biegów, a dokładniej przy wybiórczej zmianie. Auto posiadało
automatyczną przekładnię. Skrzynia albo za długo nie zmienia albo zmienia zbyt
szybko. Gdy za szybko to nie mamy mocy, gdy za wolno to uszy nam krwawią od
hałasu, a zęby wypadają. Zmiana manetkami to też nie jest rozwiązaniem. Mają
całkiem spore opóźnienie. O dziwo nie ma tego zjawiska gdy sami weźmiemy się za
zmianę poprzez lewarek. Nie ma przyjemności z jazdy. Problem jest też z
„podwójnym dnem” przy dodawaniu gazu. Zdaje się nam, że dochodzimy do granicy,
a jak mocniej wciśniemy to da się ją przeskoczyć. Wtedy skrzynia biegów
głupieje i nie wie co ma zrobić. Obroty lecą tak wysoko, że człowiek może
spanikować. Hamulce działają albo za mocno albo wcale. Potrafią postawić
samochód dęba przy delikatnym wciśnięciu pedału, albo wcale nawet gdy położymy
pustaka na niego. Kierowca nie ma poczucia, że jest częścią maszyny. Nawet jak
się puści kierownicę to trzeba się liczyć z tym, że auto może łatwo zjechać z
prostej drogi. Jakby coś je opętało. Wszystkie te bolączki mijają przy zwykłym
ustawieniu. Moja rada brzmi: nie wciskajcie przycisku R.S., po prostu psuje
auto. Jak wspomniałem wcześniej siedzenia dobrze podpierają gdy wjeżdżamy z
większą prędkością w zakręt, nie czujemy się jakbyśmy mieli zaraz wypaść z
drogi. Najciekawszym pomysłem moim zdaniem jest jeden specjalny przycisk w
kabinie. Inne auta i to u każdego producenta posiadają coś takiego jak
tempomat. Jak służy każdy wie, pozwala by auto nie zwolniło poniżej określonej
prędkości. W GrandTour GT mamy natomiast jeszcze jeden przełącznik, który służy
do zupełnie czegoś innego. Żebyśmy nie przekroczyli nadanej prędkości. Pomysł
prosty, ale w tej prostocie genialny. Nadajemy na przykład żeby auto toczyło
się maksymalnie z prędkością 50 km/h i nie pojedziemy szybciej, nawet jeśli
wciśniemy pedał gazu do samej podłogi i asfaltu. Żaden fotoradar nie jest już
nam straszny.
Renault Clio GrandTour GT to rzeczywiście auto dla dużych
chłopców, dla których powrót do świata zabawek jest tym czego potrzebują.
Niestety mogą czuć się rozczarowani co do tego jak auto się prowadzi na
specjalnym trybie i jak wygląda wewnątrz. Jednak jeśli odłożymy na bok tę
zabawkową terminologię to otrzymujemy samochód praktyczny gabarytowo i każdy
kto ma małe dzieci i większe rzeczy do przewiezienia to będzie zadowolony. Patrząc
jednak przez pryzmat obietnic złożonych przez wygląd zewnętrzny to możemy czuć
się oszukani. Auto jest męczące, a elementy przez które jest wyjątkowe stają
się utrapieniem, z których nie będzie się korzystało. A jeśli tak, to po co
wydawać więcej gotówki niż to potrzebne? Jest to resorak z niespełnionymi
ambicjami, lecz kierunek jest ciekawy. Może się jeszcze doczekamy dobrego
sportowego kombi od Renault z trochę poważniejszym wyglądem? Czas pokaże.
Renault Clio Grandtour GT jednostka TCe 120 EDC
Silnik benzyna, 1197 dm3
Skrzynia automatyczna
Moc maks. 120 KM @ 4900 ob./min.
Maks. Moment obr. 190 Nm @ 2000 obr./min.
Prędkość maks. 199 km/h
0-100 km/h 9,4 s.
Cena od ok. 70 tys. zł
Plusy
- wygląd zewnętrzny
- pojemność
- przycisk do ustawienia maksymalnej prędkości
Minusy
- skrzynia biegów
- wnętrze
- system audio
0 komentarze