Clio featured

Francuski resorak z ambicjami

22:25K.Grobel


Mężczyźni to duże dzieci. To fakt. Dla nich jednak powstał resorak, do którego mogą wcisnąć rodzinę.
Tekst i zdjęcia Konrad Grobel

To, że mężczyźni nigdy nie dorosną to fakt, o którym wie większość kobiet. Gdy byli mali lubili bawić się w wojnę, budować różnego typu budowle (chociażby ich sławetne „bazy”), a także bawić się resorakami. Ich fascynacja tymi małymi, metalowymi autami spowodowała to, że w wieku już dorosłym tak oglądają się za samochodami. Większość z nich skrycie marzy o tym by posiadać któryś z aut, którymi się tak bawił. Na ich nieszczęście muszą często być przykładnymi ojcami, mężami i pracownikami. Przed innymi mężczyznami też im głupio się przyznać, że z chęcią by usiedli i pobawili się resorakami. Wybawieniem dla nich jest moment gdy rodzi im się syn. W tym radosnym dniu wiedzą już, że ponownie będą mogli usiąść pod pretekstem zabawy z potomkiem bawić się bez jakiekolwiek krępacji. Nie znaczy to, że z córkami tak nie mogą. Często ich małe córeczki przejmują pasję swoich ojców. Jednakże na potrzeby tego testu potraktujmy trochę bardziej stereotypowo owe zjawisko i rozszerzmy na całą płeć żeńską, że nie lubią samochodów i nie lubiły się bawić tego typu rzeczami (co oczywiście nie jest prawdą, bo w końcu czytacie to pismo, ale niech tak zostanie). Co wtedy ma począć taki delikwent? Zrobić sobie w tajemnicy ołtarzyk z zabawkami? Rozwieść się? Porwać małego chłopca? Spróbować ponownie spłodzić męskiego dziedzica?

Sprawa wygląda o wiele prościej. Francuski producent budujący zgrabne aczkolwiek w większości przypadków mało porywające auta wyszedł naprzeciw tym załamanym ojcom i dorosłym mężczyznom w związkach. Renault stworzyło Clio. Tak wiem, Clio jest od dawna i nie nadaje się dla przewożenia większych rzeczy i większej ilości ludzi. Dlatego powstało GrandTour. I tutaj ponownie, tak wiem, jest to kombi i raczej nie ma tego czegoś za co by się je pragnęło. Proste, użytkowe auto, ma tyle seksapilu i uroku co śmierdzący ser z kraju wyżej wymienionego pojazdu. Jedni uwielbiają, inni nie mogą przejść obok. Możecie się mnie zapytać? Czemu ktokolwiek by chciał sięgnąć po to zwykłe auto i co ma wspólnego z tymi super metalowymi samochodami z dzieciństwa? Otóż Renault poszło po rozum do głowy (chociaż nie jestem pewien gdzie go szukali? Może na targu, albo w okopie z II Wojny Światowej) i stworzyło Clio GrandTour GT.

W tym miejscu powinienem usłyszeć z jednego końca sali „wow!”, a z drugiego „bleee!”. No po jak to? Francuskie sportowe kombi? Wiele się słyszy o Megane R.S. czy o zwykłym Clio R.S., ale GrandTour? To musiało być przegięcie, albo projektanci za mocno nawdychali się sera. Przekonajmy się czy byli tak szaleni.





Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego. Auto nadal przypomina kombi i nie uświadczymy tutaj bardzo agresywnego wyglądu. Jednak ma to coś w sobie. Przeprojektowany przedni zderzak i progi nadają pojazdowi nonszalancji, a niebieski kolor tylko pogłębia to wrażenie. Ma się chęć wskoczyć za kierownicę i niech droga nas poniesie. Chociaż przysadzisty to zdaje się mówić, że ograniczeniem jest tylko nasz umysł, a droga nas zaprowadzi gdziekolwiek chcemy. I to w większą ilość osób z dodatkowymi rzeczami w bagażniku i na dachu. Natomiast obietnicę niezapomnianych wrażeń z jazdy składa emblemat GT pod znakiem Renault oraz na pokrywie bagażnika tabliczka GT Renault Sport. Żeby tego było mało, znalazł się nawet dyfuzor. Można sobie pomyśleć: Kurczę chyba tym razem dzieci dowiozę na czas do szkoły albo Będę szybciej nad morzem niż brat mojej żony, wreszcie przestanie się ze mnie śmiać, że jeżdżę słabymi autami! Obietnice, obietnice i jeszcze raz obietnice. W wykonaniu Francuza… Również felgi pochodzą z edycji sportowej Renault, przez co wyglądają o wiele ciekawiej niż standardowe obręcze w zwykłym GrandTour. Agresywności w wyglądzie z całą pewnością nadają jeszcze czarne oraz srebrne elementy nadwozia jak obudowy lusterek, relingi dachowe i grill. Powaga i skrytość natomiast emanuje od strony tylnych okien, które są przyciemniane. Dzięki temu, że są czarne to klamki do otwierania drzwi ładnie się wpasowują gdyż znajdują się na wysokości okien. Można by się bać, że przy aucie usportowionym, w szczególności jeśli jest to kombi to cały bagażnik będzie trochę jakby na doczepkę. Nic jednak takiego się nie stało. Cała bryła auta, przetłoczenia sprawiają, że wygląd jest harmonijny i przyjemnie się patrzy na tego nieoczekiwanego sportowca. To właśnie ten wygląd może nasuwać skojarzenia resoraków z dzieciństwa. Jest to na tyle kosmiczne połączenie, że ustatkowani mężczyźni, a także kobiety będą chcieli posiadać właśnie ten pojazd.

Czy ten sam efekt mamy we wnętrzu? Gdy to teraz czytacie, to będziecie czytać zdanie po zdaniu, ja natomiast miałem spory problem zanim udało mi się określić jakie jest wnętrze. Siedziałem ponad godzinę by stworzyć spójną myśl, która by nie uraziła kogokolwiek. Gdybyście zapytali mnie o wnętrze, to odpowiedziałbym, że jest dokładnie takie samo jak w tych zabawkach. Tandetne, nie przemyślane i o zgrozo ktoś wziął za to pieniądze. Najgorsze jednak jest to, że wnętrze po prostu wypełnione jest nudą i wieloma irytującymi problemami. Jest to potok czarnego plastiku i praktycznych tkanin, od których można dostać choroby lokomocyjnej nie ruszając się z miejsca. Producent natomiast w każdym jednym miejscu chce przypomnieć nam, że prowadzimy wersję usportowioną GT. Emblemat ten znalazł się na progach, kierownicy, na przycisku R.S. i przed siedzeniem pasażera. Nawet po uruchomieniu ekranu i wciśnięciu wyżej wymienionego przycisku załącza nam się krótki filmik, wszystko zapala się na czerwono i pokazują nam się wykresy obrazujące nam siłę G, spalanie, czas okrążenia, który fragment działa w danym momencie w aucie. Wszystko co ma zrobić na nas wrażenie. I rzeczywiście przez pierwsze 5-10 km robi to na nas wrażenie, mamy czym się zająć, w szczególności faceci lubią patrzeć jak kulka obrazująca siłę G wychyla się i chcą by jak najbardziej wyszła w którąkolwiek stronę. Jednakże nawet taka zabawa może się znudzić, bo ile można patrzeć na wykresy jak w jakiejś grze video. Zrozumiałe to jest jeszcze w autach japońskich, ale we francuskim kombi? A jak odnajduje się kierowca? Przed sobą ma kierownicę, która jest dosyć pusta, ale za nią jest wiele gałek, przełączników i przycisków, nie wspominając już o manetkach zmiany biegów, które zdecydowanie są za duże. Mamy XXI wiek drodzy projektanci. Wasza konkurencja już część przycisków przerzuciła na kierownicę i zmniejszyła ilość rzeczy za nią do niezbędnych. Co w takim razie z ilością miejsca? Długość tego auta to 4267 mm, czyli jest dłuższe od zwykłego Clio GT. Czy jednak można wygodnie usiąść? Tutaj niestety też klapa. Teraz wiem jak się mogłyby czuć szprotki w puszce. Pięć dorosłych osób nie ma szans przejechać. Kierowca i pasażer z osobami na tylnej kanapie siedzą skuleni i tak blisko deski rozdzielczej, że nie da się oddychać. O otwieraniu schowka lepiej zapomnijcie. Nie da się tam wysiedzieć w dłuższą drogę niż do sklepu i to oddalonego maksymalnie o 10 km. Jeśli nie ma nikogo więcej niż kierowca i pasażer to wszystko gra. Siedzenia są dobrze wyprofilowane, dobrze trzymają w zakrętach i co najważniejsze nie dają powodów do zmęczenia. Przestrzeń bagażowa natomiast wynosi 443 litry, które można powiększyć poprzez złożenie siedzeń. Całe szczęście, że kładą się płasko, bo dzięki temu możemy zabrać wiele rzeczy nie męcząc się przy wkładaniu.

Co się tyczy multimediów to Renault poszło w ostatnio modną stronę czyli mamy konsoletę z ekranem i wejście AUX i na kartę SD. Problem następuje wtedy gdy chcemy posłuchać muzyki z karty, gdyż do obsługi nawigacji jest potrzebna również karta SD. Mamy problem. Odtwarzacza CD brak, w końcu żyjemy w tak zaawansowanych czasach, że nie potrzebujemy tego nośnika. W Renault zresztą doszli do wniosku, że można sparować telefon z radiem i możemy odtwarzacz muzykę z urządzenia czy internetu. Zresztą nie ma najmniejszego sensu tego robić gdyż jakość dźwięku pozostawia wiele do życzenia. Jest przytłumiony i brakuje mu głębi. Jeżeli już zrezygnowaliśmy z muzyki to może chcielibyśmy posłuchać… jak brzmiały inne pojazdy? Na przykład motocykl, statek kosmiczny, auto z 20-lecia międzywojennego czy… Nissan GT-R. Prawda, że fajnie? Właśnie nie. Pamiętacie słabe audio? No właśnie. Owych dźwięków nie słychać na zewnątrz, dobywają się z głośników. Szczególnie irytujące dźwięki wydaje GT-R i statek kosmiczny.





Ostatnia kwestia jaka nam została to jazda. Czy po udanym wyglądzie zewnętrznym i okropnym wnętrzu jazda okaże się warta uwagi? Spieszę się z wyjaśnieniem. Otóż Renault Clio GrandTour GT posiada silnik TCe 120 EDC, czyli produkuje moc jak sama nazwa wskazuje 120 koni oraz czego już nazwa nie wskazuje 190 Nm momentu obrotowego. Można by przypuszczać, że wersja GT będzie posiadać zdecydowanie więcej koni, ale nie wolno też zapominać, że mamy do czynienia z rodzinnym samochodem. I takie jest do momentu aż nie wciśnie się przycisk R.S. Dopóki się tego nie zrobi to auto jedzie jak każde „cywilne” auto, po wciśnięciu zmienia się w demona, lecz niestety nie prędkości. Prędkość maksymalna auta wynosi 199 km/h, a czas potrzebny by osiągnąć „setkę” to 9,4 sekundy. Całkiem przyzwoity czas jak na takie auto. Demon wspomniany wychodzi niestety przy zmianie biegów, a dokładniej przy wybiórczej zmianie. Auto posiadało automatyczną przekładnię. Skrzynia albo za długo nie zmienia albo zmienia zbyt szybko. Gdy za szybko to nie mamy mocy, gdy za wolno to uszy nam krwawią od hałasu, a zęby wypadają. Zmiana manetkami to też nie jest rozwiązaniem. Mają całkiem spore opóźnienie. O dziwo nie ma tego zjawiska gdy sami weźmiemy się za zmianę poprzez lewarek. Nie ma przyjemności z jazdy. Problem jest też z „podwójnym dnem” przy dodawaniu gazu. Zdaje się nam, że dochodzimy do granicy, a jak mocniej wciśniemy to da się ją przeskoczyć. Wtedy skrzynia biegów głupieje i nie wie co ma zrobić. Obroty lecą tak wysoko, że człowiek może spanikować. Hamulce działają albo za mocno albo wcale. Potrafią postawić samochód dęba przy delikatnym wciśnięciu pedału, albo wcale nawet gdy położymy pustaka na niego. Kierowca nie ma poczucia, że jest częścią maszyny. Nawet jak się puści kierownicę to trzeba się liczyć z tym, że auto może łatwo zjechać z prostej drogi. Jakby coś je opętało. Wszystkie te bolączki mijają przy zwykłym ustawieniu. Moja rada brzmi: nie wciskajcie przycisku R.S., po prostu psuje auto. Jak wspomniałem wcześniej siedzenia dobrze podpierają gdy wjeżdżamy z większą prędkością w zakręt, nie czujemy się jakbyśmy mieli zaraz wypaść z drogi. Najciekawszym pomysłem moim zdaniem jest jeden specjalny przycisk w kabinie. Inne auta i to u każdego producenta posiadają coś takiego jak tempomat. Jak służy każdy wie, pozwala by auto nie zwolniło poniżej określonej prędkości. W GrandTour GT mamy natomiast jeszcze jeden przełącznik, który służy do zupełnie czegoś innego. Żebyśmy nie przekroczyli nadanej prędkości. Pomysł prosty, ale w tej prostocie genialny. Nadajemy na przykład żeby auto toczyło się maksymalnie z prędkością 50 km/h i nie pojedziemy szybciej, nawet jeśli wciśniemy pedał gazu do samej podłogi i asfaltu. Żaden fotoradar nie jest już nam straszny.

Renault Clio GrandTour GT to rzeczywiście auto dla dużych chłopców, dla których powrót do świata zabawek jest tym czego potrzebują. Niestety mogą czuć się rozczarowani co do tego jak auto się prowadzi na specjalnym trybie i jak wygląda wewnątrz. Jednak jeśli odłożymy na bok tę zabawkową terminologię to otrzymujemy samochód praktyczny gabarytowo i każdy kto ma małe dzieci i większe rzeczy do przewiezienia to będzie zadowolony. Patrząc jednak przez pryzmat obietnic złożonych przez wygląd zewnętrzny to możemy czuć się oszukani. Auto jest męczące, a elementy przez które jest wyjątkowe stają się utrapieniem, z których nie będzie się korzystało. A jeśli tak, to po co wydawać więcej gotówki niż to potrzebne? Jest to resorak z niespełnionymi ambicjami, lecz kierunek jest ciekawy. Może się jeszcze doczekamy dobrego sportowego kombi od Renault z trochę poważniejszym wyglądem? Czas pokaże.


Renault Clio Grandtour GT jednostka TCe 120 EDC

Silnik benzyna, 1197 dm3
Skrzynia automatyczna
Moc maks. 120 KM @ 4900 ob./min.
Maks. Moment obr. 190 Nm @ 2000 obr./min.
Prędkość maks. 199 km/h
0-100 km/h 9,4 s.

Cena od ok. 70 tys. zł

Plusy
- wygląd zewnętrzny
- pojemność
- przycisk do ustawienia maksymalnej prędkości

Minusy
- skrzynia biegów
- wnętrze
- system audio

Podobne wpisy

0 komentarze

Skontaktuj się