Gentleman nawet w niepogodę musi
wyglądać dostojnie, dlatego jest Bentley.
Tekst Konrad Grobel Zdjęcia Konrad Grobel, Bentley
(Test po redakcji magazynu ukazał się na łamach KMH)
Dawnym gentlemanom chodziło o wygodę, ewentualnie szybką
jazdę, dziś jednak pragną czegoś więcej. Czego? Tego, aby było ich widać. Co
jednak zrobić, gdy pogoda na Wyspach jest kapryśna? W Bentleyu chyba usiedli
nad tym tematem i tak powstał Continental GT V8S Convertible.
Pogoda nie dotyczy Gentlemana
Dawnymi czasy istnieli tzw.
Bentley Boys. Bogaci gentlemani, którzy ścigali się w Bentleyach. Oczywiście w
skrócie mówiąc. W dzisiejszych czasach właściciele samochodów tej leciwej marki
również chcieliby poczuć się tak samo. Chcą błyszczeć i chcą, by ten błysk
karoserii i ich samych był widoczny. Aby tak się stało muszą kupić kabrioleta,
lecz nadal problem jest z pogodą. Oczywiście mogą pojechać na południe Francji,
jednakże znajomi mogą ich nie widzieć, a w byciu anonimowym właścicielem
Bentleya nie ma żadnej frajdy. Można zostać w domu, ale po co?
Podobny dylemat miałem również i
ja. Continental
GT V8S Convertible stał pod moim oknem. Jego
niebieska karoseria cudownie współgrała z czerwoną kostką, a zakrzywienia
karoserii przypominały fale. Nawet miękki dach, tak nie lubiany przeze mnie,
nadawał mu elegancji i zadziorności godnej aut sportowych. Gdyby tylko nie ta
mżawka…Zupełnie jak w Anglii. Jak więc przetestować kabrio skoro pada? Poczuj
się jak Gentleman i podejdź z chłodem do tematu – pomyślałem sobie.
Parasolka w dłoń i powolnym
krokiem do auta (gentleman nie biega). Im bliżej podchodzi się do V8S, tym
wydaje się większy. To tak, jak patrzeć na statek wycieczkowy. Zmienione progi,
przedni i tylni spojler nadają kształtowi gracji, ale również agresywnego
charakteru. Widać na pierwszy rzut oka po co to auto zostało stworzone. Ma
zachwycać, ale i wzbudzać respekt obojętnie czy jedzie szybko, czy wolno. Nikt
na drodze nie pomyli się z jakim konkretnie autem ma do czynienia. Na karoserii
w różnych miejscach znalazły się plakietki V8S.
Wsiadanie do niego jest proste, a
masywne drzwi przypominają masywne wejścia do starych domostw brytyjskiej
arystokracji. I chociaż mżawka, która co raz zmieniała się w lekki deszcz nie
ustępowała, to trzeba było przedsięwziąć drastyczne kroki. Dach szybko się
otwiera i zamyka, to chyba kolejna przesłanka, że auto zostało stworzone na taką
pogodę. Parasolka nad głowę i można jechać. Mżawka, nie mżawka trzeba sprawdzić
w takim aucie jak jeździ się bez dachu. Zdziwione spojrzenia nie odstępowały
mnie nawet na krok. Jednak trzeba było zrobić ten test „Like a Sir”. Po
przejechaniu kilku kilometrów mogłem spojrzeć, jak Bentley prezentuje się bez
dachu.. Nic nie stracił ze swojej monumentalności, wyglądał zupełnie jak jacht
z nad Lazurowego Wybrzeża. Kabriolet, nawet w deszczu, ma coś w sobie.
Przytulne wnętrze
Fani motoryzacji uwielbiają
patrzeć na auta, jednakże to z ich wnętrza najczęściej wolą obserwować świat. W
końcu to wnętrze samochodu jest swoistym pokojem zwierzeń, a zarazem drugim
domem każdego kierowcy.
Wnętrze V8S jest przytulne. Tak
można by określić go jednym słowem. Wygodne fotele, których połączenie
niebieskiej i białej skóry nastrajają uspokajająco. Opcja masażu w fotelu
kierowcy i pasażera jeszcze bardziej potęgują uczucie rozluźnienia. Nie musimy
też martwić się tym, że jest nam zimno lub – dla odmiany – za gorąco w plecy. Auto wyposażono w podgrzewanie i wentylowanie
siedzeń. Po uruchomieniu obydwóch systemów mamy przyjemny wietrzyk, który
ogrzewa nam kark. Można odpłynąć, w szczególności gdy mamy otwarty dach.
Znalazło się nawet miejsce na podgrzewaną kierownicę. Twórcy mieli najwyraźniej
za zadanie stworzyć symulator jachtu na morzu. Jeśli tak, to udało im się tego
dokonać w 100%.
Hafty na zagłówkach przednich i
tylnich siedzeń nie dają nam zapomnieć, czym jedziemy. Zresztą logo Bentleya
znajdziemy prawie na każdym kroku – na kierownicy, na wyświetlaczu, na
zagłówkach właśnie, na dywanikach, a nawet na skórzanym uchwycie do trójkąta
ostrzegawczego w bagażniku. Oczywiście przy tej klasie auta nie mogło zabraknąć
drewna. Jasne drewno połączone z niebieskawą deską rozdzielczą jest moim
zdaniem całkiem udanym duetem, ale gdyby zestawić je z innym kolorem skóry to
wyglądałoby nie do końca dobrze. W każdej innej konfiguracji kolorystycznej
poza tą, która znalazła się w tym egzemplarzu byłoby przytłaczającym elementem
wystroju wnętrza. Wbudowane w owe drewno został cały system do obsługi auta, a
także nawiewy stylizowane na te z dawnych lat, a także zegarek analogowy
Breitlinga. Wszystko obudowane w aluminium, jak zresztą drążek od skrzyni
automatycznej.
Tym, co najbardziej mi się nie
podobało, był główny ekran. W całym wnętrzu dopracowanych szczegółów i
stylizacji otrzymaliśmy wielką czarną plastikową plamę, którą znamy ze zwykłych
aut Volkswagena. Swoją rolę spełnia, ale nie uwierzę, że nie byli w stanie
wpasować tego elementu bardziej estetycznie. Podobnie zresztą jak przyciski,
które można znaleźć w innych autach niemieckiego koncernu. Siedzę w Bentleyu,
wydałem sporo pieniędzy, chciałbym i oczekuję czegoś więcej. Kolejnym
mankamentem jest wyświetlacz pomiędzy zegarami. Chociaż prosty do obsługi i
intuicyjny to zdecydowanie łatwiej będzie go obsługiwać Niemcom, gdyż wszystko
jest w ich języku. Jest to o tyle dziwne, że na głównym ekranie możemy wybrać
nawet język polski, gdyż system jest całkowicie przeniesiony z tego, co możemy znaleźć
w autach z logo Volkswagena. Detal, ale który trochę zaburza cały odbiór.
Również audio pozostawia wiele do
życzenia. Sprzęt od firmy Naims niby nie jest zły, ma potęgę w odtwarzaniu
utworów, jednak brakuje im głębi, która w wielu przypadkach byłaby wskazana.
Własne utwory możemy odtwarzać za pomocą płyt i z kart SD. Odtwarzacz do tych
nośników możemy znaleźć w schowku po stronie pasażera..
Na duży plus zaliczam to, co
dzieje się po zamknięciu dachu. Po wyłączeniu radia panuje głęboka cisza.
Pamiętajmy, że jedziemy autem z miękkim dachem. Zapanowuje wtedy taka cisza
jakby ktoś wyłączył nam dźwięk. Bardzo przyjemne uczucie podczas jazdy. Można
mieć wtedy wrażenie jakby się jechało dużą bańką.
Krótko jeszcze o tylnych
siedzeniach. „Są” - i można by tyle
powiedzieć. Nie są super wygodne, ale na krótkie przejażdżki wystarczają.
Wyższe osoby mogą mieć problem z miejscem na nogi, a także z wysokością.
Podczas zamykania i otwierania dachu mogą lekko zostać uderzone w głowę. Inną
wadą jest bagażnik (260 L), ale na torby podróżne całkowicie wystarczy. Nawet
kije golfowe się zmieszczą.
Przemieszczaj się z klasą
Gdy wiemy już, że Continental GT
V8S wygląda jak jacht i że takim autem należy poruszać się z elegancją godną
arystokracji to jakie dokładnie wrażenia przy tym się odczuwa.
Zacznijmy od samego silnika, 4.0
litry V8 Twin Turbo ma wysoką kulturę pracy. Podczas postoju prawie go nie
słychać, a podczas jazdy jest żwawy niczym młody źrebak. Nic dziwnego -
produkuje moc 528 koni mechanicznych przy 6000 obr./min., a zarazem 680 Nm przy
1700 obr./min. Podczas normalnego, spokojnego przyspieszania nie ma się
wrażenia, że dostało się obuchem w głowę. Wręcz przeciwnie, moc przypływa do
nas niczym fale. Jednakże, jeśli tego potrzebujemy, auto przyspiesza tak, jakby
zastępy piekieł go goniły. Od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,7 sekundy. Imponujący
wynik przy wadze 2900 kg.
Sam komfort jazdy jest wysoki. Co
prawda możemy ustawić zawieszenie czy ma być bardziej komfortowe czy bardziej
sportowe, ale nawet jak ustawimy na najbardziej sportowe to auto nadal jest
wygodne w prowadzeniu i dobrze bierze nierówności. Nie znaczy to, że cały czas
mamy wrażenie, że prowadzimy piankę na kołach, jednak niektórym może
przeszkadzać ta lekkość. Możemy również podnieść całe auto. Co najciekawsze
21-calowe koła obojętnie w której konfiguracji się jedzie całkiem nieźle
wszystko tłumią.
Jeśli chodzi o sam dźwięk, to nie
musimy żyłować silnika by coś z siebie dał. Już przy 2000 obr./min. możemy
usłyszeć rasowy sportowy ryk. Ma się wtedy chęć jeszcze mocniej wcisnąć pedał
gazu, a trzeba pamiętać, że auto zostało wyposażone w napęd na wszystkie koła.
Aby przedłużyć miłe mrowienie spowodowane dźwiękiem wydobywającego się z rur
wydechowych możemy przełączyć automatyczną skrzynię na zmiany biegów za pomocą
manetek za kierownicą (swoją drogą całkiem sporych rozmiarów). Mamy do
wykorzystania 8 biegów. Podczas testu auto spalało około 14 litrów w cyklu
mieszanym, ale producent podaje, że przy zwykłej jeździe auto powinno spalać
11.1 litra na 100 km, w mieście 16.1 L, a poza 8.1 L.
Do samego prowadzenia nie mam
zastrzeżeń. Auto gładko wchodzi w zakręty, siedzenia całkiem nieźle trzymają, a
przyspieszenie jest na tyle przyjemne, że nie ma się do czego przyczepić. Z
drugiej strony, auto, które zostało lekko zmodyfikowane by było bardziej
sportowe powinno pokazać ten pazur. Trzeba bardzo się natrudzić by go dostrzec.
Jednakże nadal musimy pamiętać, że to auto zostało stworzone do zaprezentowania
się, do okazjonalnej szybkiej jazdy, a nie do przelecenia przez miasto z
prędkością samolotów F-16.
Czy jest to auto dla Gentlemana?
Zdecydowanie tak. Przy długości 4818 mm (czyli jak widać
prawie 5 metrów), szerokości 2226 mm, wysokości 1390 mm Continental GT V8S
spokojnie pomieści to co trzeba, da informację na zewnątrz, że osoba, która go
prowadzi może sobie na wiele pozwolić (chociaż niektórzy określą auto jako
pretensjonalne) i co najważniejsze daje przyjemność i wygodę, która jest trudna
do osiągnięcia według person z wyższych sfer. Z całą pewnością kupi go ktoś,
kto lubi duże rzeczy i ceni sobie luksus. Jest to auto w 100% przeznaczone dla
nowoczesnych gentlemanów... i dla raperów, którzy takim autem będą jeździć w
swoich teledyskach, ale przemilczmy ten temat.
Bentley
Continental V8S 4.0 V8 Twin Turbo
Silnik
3993 cm3
Moc maks. 528 KM @ 6000 obr./min.
Maks. moment obr. 680 Nm @ 1700 obr./min/
Skrzynia biegów Automatyczna
Prędkość maks. 308 km/h
0-100 km/h 4.7 s.
Waga 2900 kg
Wymiary (Dł./Szer./Wys.) 4818 mm/2226 mm/1390 mm
Cena Gentlemani
nie rozmawiają o pieniądzach
0 komentarze