Bentley Continental

Like a Sir!

11:19K.Grobel


Gentleman nawet w niepogodę musi wyglądać dostojnie, dlatego jest Bentley.
Tekst Konrad Grobel Zdjęcia Konrad Grobel, Bentley
(Test po redakcji magazynu ukazał się na łamach KMH)

Dawnym gentlemanom chodziło o wygodę, ewentualnie szybką jazdę, dziś jednak pragną czegoś więcej. Czego? Tego, aby było ich widać. Co jednak zrobić, gdy pogoda na Wyspach jest kapryśna? W Bentleyu chyba usiedli nad tym tematem i tak powstał Continental GT V8S Convertible.

Pogoda nie dotyczy Gentlemana

Dawnymi czasy istnieli tzw. Bentley Boys. Bogaci gentlemani, którzy ścigali się w Bentleyach. Oczywiście w skrócie mówiąc. W dzisiejszych czasach właściciele samochodów tej leciwej marki również chcieliby poczuć się tak samo. Chcą błyszczeć i chcą, by ten błysk karoserii i ich samych był widoczny. Aby tak się stało muszą kupić kabrioleta, lecz nadal problem jest z pogodą. Oczywiście mogą pojechać na południe Francji, jednakże znajomi mogą ich nie widzieć, a w byciu anonimowym właścicielem Bentleya nie ma żadnej frajdy. Można zostać w domu, ale po co?

Podobny dylemat miałem również i ja. Continental GT V8S Convertible stał pod moim oknem. Jego niebieska karoseria cudownie współgrała z czerwoną kostką, a zakrzywienia karoserii przypominały fale. Nawet miękki dach, tak nie lubiany przeze mnie, nadawał mu elegancji i zadziorności godnej aut sportowych. Gdyby tylko nie ta mżawka…Zupełnie jak w Anglii. Jak więc przetestować kabrio skoro pada? Poczuj się jak Gentleman i podejdź z chłodem do tematu – pomyślałem sobie.

Parasolka w dłoń i powolnym krokiem do auta (gentleman nie biega). Im bliżej podchodzi się do V8S, tym wydaje się większy. To tak, jak patrzeć na statek wycieczkowy. Zmienione progi, przedni i tylni spojler nadają kształtowi gracji, ale również agresywnego charakteru. Widać na pierwszy rzut oka po co to auto zostało stworzone. Ma zachwycać, ale i wzbudzać respekt obojętnie czy jedzie szybko, czy wolno. Nikt na drodze nie pomyli się z jakim konkretnie autem ma do czynienia. Na karoserii w różnych miejscach znalazły się plakietki V8S.

Wsiadanie do niego jest proste, a masywne drzwi przypominają masywne wejścia do starych domostw brytyjskiej arystokracji. I chociaż mżawka, która co raz zmieniała się w lekki deszcz nie ustępowała, to trzeba było przedsięwziąć drastyczne kroki. Dach szybko się otwiera i zamyka, to chyba kolejna przesłanka, że auto zostało stworzone na taką pogodę. Parasolka nad głowę i można jechać. Mżawka, nie mżawka trzeba sprawdzić w takim aucie jak jeździ się bez dachu. Zdziwione spojrzenia nie odstępowały mnie nawet na krok. Jednak trzeba było zrobić ten test „Like a Sir”. Po przejechaniu kilku kilometrów mogłem spojrzeć, jak Bentley prezentuje się bez dachu.. Nic nie stracił ze swojej monumentalności, wyglądał zupełnie jak jacht z nad Lazurowego Wybrzeża. Kabriolet, nawet w deszczu, ma coś w sobie.





Przytulne wnętrze

Fani motoryzacji uwielbiają patrzeć na auta, jednakże to z ich wnętrza najczęściej wolą obserwować świat. W końcu to wnętrze samochodu jest swoistym pokojem zwierzeń, a zarazem drugim domem każdego kierowcy.

Wnętrze V8S jest przytulne. Tak można by określić go jednym słowem. Wygodne fotele, których połączenie niebieskiej i białej skóry nastrajają uspokajająco. Opcja masażu w fotelu kierowcy i pasażera jeszcze bardziej potęgują uczucie rozluźnienia. Nie musimy też martwić się tym, że jest nam zimno lub – dla odmiany – za gorąco w plecy.  Auto wyposażono w podgrzewanie i wentylowanie siedzeń. Po uruchomieniu obydwóch systemów mamy przyjemny wietrzyk, który ogrzewa nam kark. Można odpłynąć, w szczególności gdy mamy otwarty dach. Znalazło się nawet miejsce na podgrzewaną kierownicę. Twórcy mieli najwyraźniej za zadanie stworzyć symulator jachtu na morzu. Jeśli tak, to udało im się tego dokonać w 100%.

Hafty na zagłówkach przednich i tylnich siedzeń nie dają nam zapomnieć, czym jedziemy. Zresztą logo Bentleya znajdziemy prawie na każdym kroku – na kierownicy, na wyświetlaczu, na zagłówkach właśnie, na dywanikach, a nawet na skórzanym uchwycie do trójkąta ostrzegawczego w bagażniku. Oczywiście przy tej klasie auta nie mogło zabraknąć drewna. Jasne drewno połączone z niebieskawą deską rozdzielczą jest moim zdaniem całkiem udanym duetem, ale gdyby zestawić je z innym kolorem skóry to wyglądałoby nie do końca dobrze. W każdej innej konfiguracji kolorystycznej poza tą, która znalazła się w tym egzemplarzu byłoby przytłaczającym elementem wystroju wnętrza. Wbudowane w owe drewno został cały system do obsługi auta, a także nawiewy stylizowane na te z dawnych lat, a także zegarek analogowy Breitlinga. Wszystko obudowane w aluminium, jak zresztą drążek od skrzyni automatycznej.

Tym, co najbardziej mi się nie podobało, był główny ekran. W całym wnętrzu dopracowanych szczegółów i stylizacji otrzymaliśmy wielką czarną plastikową plamę, którą znamy ze zwykłych aut Volkswagena. Swoją rolę spełnia, ale nie uwierzę, że nie byli w stanie wpasować tego elementu bardziej estetycznie. Podobnie zresztą jak przyciski, które można znaleźć w innych autach niemieckiego koncernu. Siedzę w Bentleyu, wydałem sporo pieniędzy, chciałbym i oczekuję czegoś więcej. Kolejnym mankamentem jest wyświetlacz pomiędzy zegarami. Chociaż prosty do obsługi i intuicyjny to zdecydowanie łatwiej będzie go obsługiwać Niemcom, gdyż wszystko jest w ich języku. Jest to o tyle dziwne, że na głównym ekranie możemy wybrać nawet język polski, gdyż system jest całkowicie przeniesiony z tego, co możemy znaleźć w autach z logo Volkswagena. Detal, ale który trochę zaburza cały odbiór.

Również audio pozostawia wiele do życzenia. Sprzęt od firmy Naims niby nie jest zły, ma potęgę w odtwarzaniu utworów, jednak brakuje im głębi, która w wielu przypadkach byłaby wskazana. Własne utwory możemy odtwarzać za pomocą płyt i z kart SD. Odtwarzacz do tych nośników możemy znaleźć w schowku po stronie pasażera..

Na duży plus zaliczam to, co dzieje się po zamknięciu dachu. Po wyłączeniu radia panuje głęboka cisza. Pamiętajmy, że jedziemy autem z miękkim dachem. Zapanowuje wtedy taka cisza jakby ktoś wyłączył nam dźwięk. Bardzo przyjemne uczucie podczas jazdy. Można mieć wtedy wrażenie jakby się jechało dużą bańką.

Krótko jeszcze o tylnych siedzeniach. „Są” -  i można by tyle powiedzieć. Nie są super wygodne, ale na krótkie przejażdżki wystarczają. Wyższe osoby mogą mieć problem z miejscem na nogi, a także z wysokością. Podczas zamykania i otwierania dachu mogą lekko zostać uderzone w głowę. Inną wadą jest bagażnik (260 L), ale na torby podróżne całkowicie wystarczy. Nawet kije golfowe się zmieszczą.







Przemieszczaj się z klasą

Gdy wiemy już, że Continental GT V8S wygląda jak jacht i że takim autem należy poruszać się z elegancją godną arystokracji to jakie dokładnie wrażenia przy tym się odczuwa.

Zacznijmy od samego silnika, 4.0 litry V8 Twin Turbo ma wysoką kulturę pracy. Podczas postoju prawie go nie słychać, a podczas jazdy jest żwawy niczym młody źrebak. Nic dziwnego - produkuje moc 528 koni mechanicznych przy 6000 obr./min., a zarazem 680 Nm przy 1700 obr./min. Podczas normalnego, spokojnego przyspieszania nie ma się wrażenia, że dostało się obuchem w głowę. Wręcz przeciwnie, moc przypływa do nas niczym fale. Jednakże, jeśli tego potrzebujemy, auto przyspiesza tak, jakby zastępy piekieł go goniły. Od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,7 sekundy. Imponujący wynik przy wadze 2900 kg.

Sam komfort jazdy jest wysoki. Co prawda możemy ustawić zawieszenie czy ma być bardziej komfortowe czy bardziej sportowe, ale nawet jak ustawimy na najbardziej sportowe to auto nadal jest wygodne w prowadzeniu i dobrze bierze nierówności. Nie znaczy to, że cały czas mamy wrażenie, że prowadzimy piankę na kołach, jednak niektórym może przeszkadzać ta lekkość. Możemy również podnieść całe auto. Co najciekawsze 21-calowe koła obojętnie w której konfiguracji się jedzie całkiem nieźle wszystko tłumią.

Jeśli chodzi o sam dźwięk, to nie musimy żyłować silnika by coś z siebie dał. Już przy 2000 obr./min. możemy usłyszeć rasowy sportowy ryk. Ma się wtedy chęć jeszcze mocniej wcisnąć pedał gazu, a trzeba pamiętać, że auto zostało wyposażone w napęd na wszystkie koła. Aby przedłużyć miłe mrowienie spowodowane dźwiękiem wydobywającego się z rur wydechowych możemy przełączyć automatyczną skrzynię na zmiany biegów za pomocą manetek za kierownicą (swoją drogą całkiem sporych rozmiarów). Mamy do wykorzystania 8 biegów. Podczas testu auto spalało około 14 litrów w cyklu mieszanym, ale producent podaje, że przy zwykłej jeździe auto powinno spalać 11.1 litra na 100 km, w mieście 16.1 L, a poza 8.1 L.

Do samego prowadzenia nie mam zastrzeżeń. Auto gładko wchodzi w zakręty, siedzenia całkiem nieźle trzymają, a przyspieszenie jest na tyle przyjemne, że nie ma się do czego przyczepić. Z drugiej strony, auto, które zostało lekko zmodyfikowane by było bardziej sportowe powinno pokazać ten pazur. Trzeba bardzo się natrudzić by go dostrzec. Jednakże nadal musimy pamiętać, że to auto zostało stworzone do zaprezentowania się, do okazjonalnej szybkiej jazdy, a nie do przelecenia przez miasto z prędkością samolotów F-16.







Czy jest to auto dla Gentlemana?

Zdecydowanie tak. Przy długości 4818 mm (czyli jak widać prawie 5 metrów), szerokości 2226 mm, wysokości 1390 mm Continental GT V8S spokojnie pomieści to co trzeba, da informację na zewnątrz, że osoba, która go prowadzi może sobie na wiele pozwolić (chociaż niektórzy określą auto jako pretensjonalne) i co najważniejsze daje przyjemność i wygodę, która jest trudna do osiągnięcia według person z wyższych sfer. Z całą pewnością kupi go ktoś, kto lubi duże rzeczy i ceni sobie luksus. Jest to auto w 100% przeznaczone dla nowoczesnych gentlemanów... i dla raperów, którzy takim autem będą jeździć w swoich teledyskach, ale przemilczmy ten temat.

Bentley Continental V8S 4.0 V8 Twin Turbo
Silnik 3993 cm3
Moc maks. 528 KM @ 6000 obr./min.
Maks. moment obr. 680 Nm @ 1700 obr./min/
Skrzynia biegów Automatyczna
Prędkość maks. 308 km/h
0-100 km/h 4.7 s.
Waga 2900 kg
Wymiary (Dł./Szer./Wys.) 4818 mm/2226 mm/1390 mm

Cena Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach

Podobne wpisy

0 komentarze

Skontaktuj się