featured główna

Diament, który nie błyszczy

22:40K.Grobel


Japończycy zlikwidowali Colta i postawili na podbój kosmosu. Tak powstał Space Star, ale czy jest rzeczywiście przestrzenny?
Tekst i zdjęcia Konrad Grobel

Spójrzmy na to, co nam dało Mitsubishi: fenomenalnego Lancera Evolution, ciekawego Eclipse czy dającego sobie radę w terenie Pajero i Oulandera. Mamy więc do czynienia z marką, która wie na czym polega tworzenie aut. Oczywiście wyżej wymienione przykłady mają swoją cenę, na którą część społeczeństwa nie może sobie pozwolić. W ten prosty sposób dochodzimy do działki każdego producenta, czyli małych, tanich aut, które są przeznaczone dla zwykłego obywatela oraz dla firm. Na tym polu mamy jednak sporą konkurencję. Prawie każdy producent samochodów ma w swojej ofercie auto, które jest małe, tanie i dostępne dla większej części ludzi.
Jakiś czas temu Mitsubishi miało w swojej ofercie model Colt - małe auto, które może nie zwojowało rynku, ale było niewielkich rozmiarów i miało przystępną cenę. W tamtym czasie nie odbiegało od tego, co można było znaleźć u innych producentów azjatyckich samochodów. Czasy się jednak zmieniły i Colt poszedł w odstawkę. W jego miejsce pojawił się dzisiejszy bohater naszego testu, czyli Space Star. Nie mylmy go jednak ze starym Vanem marki, który nosił tę samą nazwę.



Przy tym teście zacznijmy od jazdy. Prowadzenie tego auta można porównać do prowadzenia chomika. Nie wiadomo, w którą stronę pojedzie gdyż na kierownicy jest całkiem sporo luzu. Nie musimy jednak o to się martwić. Co to, to nie. Auto ma jedynie 80 koni mechanicznych mocy, które zostały siłą wyciągnięte z silnika 1.2 MIVEC. O dziwno prędkość maksymalna wynosi 180 km/h, lecz osobiście bałem się sprawdzić. Z jednej strony dlatego, że droga po prostu na to nie pozwalała, z drugiej dlatego, że przy prędkości ponad 100 km/h we wnętrzu auta niektóre elementy zaczęły się trząść. Gdy jedziemy przepisowo auto może dać sporo frajdy. Jest jak nasz ukochany terrier, który skacze dookoła nas i merda ogonem, ale kiedy się rozpędzi to ma problem z tym, aby skręcić. Dokładnie ten sam problem pojawia się tutaj. Rozpędzić się możemy, auto trzyma się drogi, nie ucieka nam na boki, jednak siedzenia nie trzymają w zakrętach i można trochę pojeździć po siedzeniu. Dużym problemem jest też to, że przy wyższych obrotach na pierwszym biegu potrafi samoistnie wyskoczyć bez użycia sprzęgła. To bardzo delikatny terier. Trzeba o niego dbać. Najlepiej jeździć nim po mało uczęszczanych drogach albo po mieście. Wtedy nie sprawi problemu swojemu właścicielowi.
5-biego skrzynia manualna nie jest idealna, jednak sprawdza się i nie trzeba uderzać w nią młotem ważącym 10 kg, aby zmienić bieg.  Jeszcze jedna zaleta auta to wytłumienie. Można by było przypuszczać, że przejechanie po torach może spowodować częste wizyty u rehabilitanta albo spędzeniem reszty życia na specjalnej poduszce do siedzenia, jednak tego tutaj nie uświadczymy. Gdy nie musimy gwałtownie się rozpędzać, auto łyka, jak na swoją klasę, nierówności i całkiem przyjemnie się prowadzi. Sprint do 100 km/h zajmuje małemu Space Starowi 11,7 sekundy. Nie ma tragedii, ale auto nie waży też dużo. Masa własna auta wynosi jedynie 845 kg. To mniej więcej waga 2 motocykli z osprzętem.
Przejdźmy teraz do wnętrza. Wnętrze to zabawa wieloma kolorami, pod warunkiem, że są to różne wersje czarnego. Chociaż nie byłbym sprawiedliwy gdybym nie wspomniał o pomarańczowym wyświetlaczu radia, niebieskim nadruku na prędkościomierzu czy licznych kontrolkach, także tej informującej o ciśnieniu w oponach. Cała reszta niestety nie powala. Dostajemy wielofunkcyjną kierownicę (za dopłatą) czy odpalanie na przycisk (za dopłatą), ale nie zmienia to faktu, że nawigacji nie uświadczymy, nawet gdybyśmy dopłacili. Nie ma jej na liście opcji. Żeby nie być aż tak czepliwym trzeba powiedzieć jedno: wnętrze jest proste. Nie uświadczymy tutaj wielu niepotrzebnych przycisków albo takich, których lepiej nie dotykać bo nigdy nie wiadomo, do czego mogą służyć.  W kierownicy znalazło się natomiast miejsce na panel obsługujący zestaw głośnomówiący. Co do samej kierownicy -  obszyta jest skórą. Jest to małe auto i nie możemy mówić o dużym komforcie jazdy, szczególnie jeżeli siedzimy na tylniej kanapie.  Kierowca i pasażer będą mogli jednak zająć całkiem wygodną pozycję i podróż nie spowoduje zbyt dużego zmęczenia.
Długość auta to 3710 mm, natomiast szerokość 1665 mm. Otrzymujemy więc samochód o rozmiarach adekwatnych do swojej klasy. I chociaż o gustach się nie mówi, to trzeba powiedzieć, że wnętrze mnie nie urzekło. Plastik o słabej jakości,  który przy mocniejszym dotyku można wcisnąć kompletnie nie współgra z pierwszym wrażeniem. A pierwsze wrażenie jest takie, że wszystko wewnątrz zostało bardzo dobrze przymocowane i nie doświadczymy słabego wykonania wnętrza charakterystycznego dla azjatyckich aut sprzed kilku lat.
Bagażnik również nie zadziwia – do dyspozycji mamy  235 litrów. Na szczęście możemy złożyć siedzenia i wyciągnąć półkę dzięki czemu  otrzymamy odrobinę więcej miejsca, przynajmniej na tyle, aby zabrać mniejsze paczki czy plecaki.
Auto wyposażone jest również w czujnik deszczu i zmierzchu, ale tylko w wersjach INVITE i INTENSE. W najniższym INFORM tego nie znajdziemy. Jest też tempomat, ale tylko w najwyższej wersji INTENSE. Szkoda, bo cena najwyższej wersji zaczyna się od 45.990 zł, a to już dość dużo.


Dobrnęliśmy do ostatniego elementu testu, czyli wygląd zewnętrzny, który zazwyczaj rozpoczyna każdy test, bowiem jako pierwszy rzuca się w oczy. Cóż można o nim powiedzieć? Space Star wygląda słodko. Przód auta, czyli zderzak, grill, światła, maska i szybka przypominają rozbawioną rybkę albo najsłodszego psa na świecie. Ale to tylko pod pewnym kątem, gdyż patrząc na niego z odległości i już zupełnie inaczej przypomina wkurzonego rekina, który jest zły, że małe rybki przeszkadzają mu spać. Tył auta natomiast składa się z dwóch elementów: spojlera przyklapowego oraz monstrualnie wielkiego jak na to auto zderzaka. Patrząc całościowo widzimy małe, fajne, zgrabne auto, trochę pękate, do którego nie można się za bardzo przyczepić. OK, nie mamy zbyt wielu elementów chromowanych (chociaż w opcji są), nie mamy dynamicznego nadwozia, które tylko zachęca do jazdy i nie mamy krzykliwych elementów przez które odwracamy wzrok. Mamy jednak coś, czego brak i bardzo dobrze. Brak tu obietnicy niezapomnianych wrażeń. Space Star nie jest pustym autem, które wyglądem zewnętrznym zapewnia nas, że będziemy szybsi od Golfa GTI. Tego tu nie ma. Od samego początku wiemy, czego się spodziewać, wiemy, że jazda tym samochodem może być zabawna, może być często po prostu normalna. Nie ma niespełnionych obietnic, które czasem fundują nam producenci innych aut.
Mitsubishi Space Star to małe, spokojne auto bez jakichkolwiek udziwnień. Trochę pękate, trochę ciasne wewnątrz (czyli określenie space nie do końca pasuje), z różnymi przypadłościami podczas jazdy. Ma po prostu przejechać z punktu A do punktu B. Jeśli jednak będziemy pamiętać z jakiego segmentu się wywodzi to może nawet go pokochamy, jak na przykład jednooką rybkę albo pieska z krzywym zgryzem. Jest to delikatne auto, którym należy tylko i wyłącznie poruszać się po mieście. W innych warunkach może sobie nie dać rady. Oczywiście jacyś szaleni tunnerzy kiedyś go zmodyfikują, ale taki zabieg przyniesie taki sam efekt jak w przypadku przyczepienia rakiety do wyżej wspomnianego teriera. To po prostu się nie sprawdzi. Jeśli natomiast patrzymy na to, czego Mitsubishi dokonało wcześniej, to trzeba jedno stwierdzić: otrzymujemy nie diament z logo producenta lecz cyrkonie, która ma jedynie nawiązywać do innych znamienitych przedstawicieli marki. To od was zależy czy go pokochacie, czy nie.

Mitsubishi Space Star INVITE 1.2 MIVEC
Silnik 1193 cm3, benzyna
Skrzynia biegów manulana, 5-biegowa
Moc 80 KM @ 6000 obr./min.
Maks. Moment obr. 106 Nm @ 4000 obr./min.
Prędkość maks. 180 km/h
0-100 km/h 11,7 s.
Waga 845 kg
Dł./szer. (mm) 3710/1665
Cena 39.990 zł

Plusy
- mały, wszędzie się zmieści
- zestaw głośnomówiący
- jeździ
- prostota
Minusy
- wyskakujący bieg
- czarne wnętrze
- słabej jakości plastiki

- przy innych modelach Mitsubishi wygląda blado

Podobne wpisy

0 komentarze

Skontaktuj się