500 595 Turismo

Biedronka urwie Ci głowę… w historycznym stylu

13:08K.Grobel


Abarth w logo ma skorpiona, ale model 595 Turismo bardziej przypomina biedronkę.

Tekst i zdjęcia Konrad Grobel

Biedronki w naszej kulturze są popularnymi owadami. Wykorzystuje się je jako porównania, przenośnie, występują w porzekadłach ludowych. Mają także praktyczną stronę swojego usposobienia poprzez niszczenie mszyc, przez które w lato nie możemy jeść różnych pyszności z drzew i krzewów. Każdy z nas wyczekuje biedronek z jeszcze jednego powodu. Gdy pojawią się te małe, kropkowane owady to czujemy, że nadchodzi wiosna.

Dawno temu żył pewien człowiek – Carlo Abarth, który miał wizję. Chciał wyciągnąć z Fiatów ich ukryty potencjał. Z racji tego, że jego znakiem zodiaku był skorpion, to nic dziwnego, że właśnie to zwierzę wybrał na swoje logo. Po wielu latach powstał Abarth, który jest hołdem dla starych aut tej marki. Abarth 500 w wersji 595 Turismo jest właśnie taką biedronką, a zarazem hołdem dla tego, co stworzył Carlo. Jest mały, jego ubarwienie sprawia, że człowiek uśmiecha się na jego widok. Kobiety ciągną za nim wzrokiem, a mężczyźni kiwają głowami z uznaniem. Model 595 Turismo różni się od zwykłego Abartha 500 głównie wyposażeniem. Skórzane czarno-czerwone sportowe siedzenia, aluminiowe felgi 17-calowe, pedały ze stali nierdzewnej i oczywiście wyżej wspomniana kolorystyka sprawiają, że auto wygląda wręcz obłędnie. Kropkę nad „i” dodaje emblemat z numerem modelu i  nazwą. Gdyby za sam wygląd przyznawano miano najlepszego samochodu roku, to w ciemno powinno się wybrać właśnie ten model.

Patrząc na niego człowiek aż sam się rwie, aby usiąść za kierownicą i ruszyć przed siebie, najlepiej w okularach przeciwsłonecznych, przez Włochy. A jest czym pojechać. Silnik o pojemności 1.4 litra 16v MTA chociaż mały i niepozorny dostarcza 160 koni, które galopują z taką prędkością jak rwący potok po roztopach z gór. Jednak - jak to bywa z włoskimi wozami -  tak i tutaj najlepiej podkręcić silnik do wyższych obrotów, bo właśnie wtedy auto nie dość, że wydaje genialny dźwięk z dwóch rur wydechowych to jeszcze potrafi zrobić pozytywne wrażenie na samej drodze. Jednakże prawdziwa zabawa zaczyna się po wciśnięciu przycisku „Sport”. Wtedy dopiero czuć, że auto ma czym pojechać, a dźwięk jest jeszcze przyjemniejszy dla uszu. Zresztą prędkość maksymalna (209 km/h) i czas do setki, czyli 7.6 sekundy mówią same za siebie. Auto atakuje zakręty i pewnie trzyma się w drodze. Nie ucieka, nie chce nas rozbić. Jedzie dokładnie tam, gdzie chcemy.






Wnętrze auta jest dokładnie tym, co znamy z wersji cywilnej 500-tki z wersji Abarth. Te same zegary, te same przyciski. Jeżeli jeździliśmy jakąkolwiek inną 500-tką to czujemy się jak w domu. Natomiast siedzenia trzymają tak mocno, że nie musimy się bać, że pasażer znajdzie się u nas na kolanach, albo odwrotnie. Można by tak piać z zachwytu nad tym autem. Bo warto. Jednak podobnie jak biedronki, które w chwili zagrożenia wydzielają trującą wydzielinę o nazwie hemolimfa, tak i ten Abarth wprowadza w człowieka truciznę.

Najpierw zachwycamy się nad jego wyglądem i silnikiem, ale później przychodzi szara rzeczywistość, kurtyna opada i zdajemy sobie sprawę, że trucizna jest już w nas. To prawda, że auto prowadzi się bajecznie. Jeździ szybko jak na takiego malucha, dobrze wchodzi w zakręty, a kierownica kręci się z lekkością baletnicy. Niestety hamulce ma koszmarne. Chociaż ma wentylowane tarcze Brembo, to nie raz i nie dwa bałem się, że nie dam rady wyhamować na światłach. Oczywiście udało się, ale pot, który po mnie spływał nie był jedynie efektem wysokiej temperatury za oknem. Kolejnym elementem dotyczącym jazdy jest spalanie. Lepiej nie jeździć na tyle szybko by wskazówka od turbo się uniosła. Prędkość konsumowania paliwa jest tak duża jak znikanie wódki z kieliszka alkoholika. Jednakże, jeśli jeździmy „po cywilnemu” i rozsądnie (co jest niezmiernie trudne) spala koło 7-8 litrów. Przydałby się także szósty bieg, bo chociaż dźwięk jest cudowny to od dłuższego słuchania może rozboleć głowa. Inną negatywną cechą auta jest zawieszenie. To co cudownie sprawdza się na płaskich autostradach i trasach szybkiego ruchu nie sprawdza się na zwykłych drogach. Auto koniecznie chce nas wysłać do ortopedy i na rehabilitację.















Poważnym mankamentem wewnątrz auta są siedzenia. Jak wcześniej wspomniałem, skórzane czarno-czerwone siedzenia są piękne i dobrze trzymają boki, jednak mają dużą wadę - nie da się w nich oprzeć głowy. Wiadomo, nie są to komfortowe siedzenia, bo jeżeli takie chcemy to kupujemy limuzynę lub jakikolwiek inny samochód, który nie ma sportowych foteli. Tutaj natomiast, jeżeli chcemy położyć głowę na siedzeniu,  musimy ją na tyle wygiąć, że zamiast drogi widzimy podsufitkę. Tak koszmarnego wyprofilowania górnej części fotela można szukać ze świecą. Tylnie siedzenia to jakaś kpina. Równie dobrze mogłoby ich wcale nie być. Nawet ktoś z bardzo krótkimi nogami tam się nie zmieści, a jeśli nawet położymy się na tylnej kanapie to bardziej wygląda to tak, jakbyśmy ćwiczyli zaawansowaną jogę, a nie jechali autem. Problematyczne jest też wsiadanie i wysiadanie z auta. Przednie siedzenia tego nie umożliwiają. Wnętrze jest takie jak na 500-tkę przystało, jednak brak miejsca i przestrzeni są dotkliwie widoczne. Decydując się na to auto musimy się liczyć z problemami, jakie ze sobą niesie.

Jak widzicie Abarth 595 Turismo jest dokładnie taki sam jak biedronka, ma również plusy i minusy. Piękny i zgrabny, a zarazem wydzielający trującą wydzielinę. Nie ma co ukrywać, że jest kwintesencją historii tej marki – pierwsze małe Abarthy miały dokładnie 595 cm3 pojemności. Jest to bardziej samochód dla młodych ludzi, albo dla ich rodziców, którzy mają kilka innych samochodów dla siebie. Natomiast pasjonaci marki spod logo Skorpiona będą zachwyceni. Abarth 595 Turismo jest dokładnie tym, czego można się spodziewać po tak bogatej historii. Jest szalony i piękny. Jednak trzeba uważać, bo można stracić głowę. Nawet dosłownie.


Abarth 500 595 Turismo

Silnik benz., 1368 cm3, Turbo
Moc maks. 160 KM @ 5500 obr./min
Maks. Moment obr. 230 Nm @ 3000 obr./min w trybie „Sport”
Prędkość maks. 209 km/h
0-100 km/h 7,6 s.
W sprzedaży teraz

Cena ok. 90 tys. zł

Podobne wpisy

0 komentarze

Skontaktuj się