Jeep - ostatni bastion aut terenowych - ostatnio trochę
zmienia kierunek swojego rozwoju.
Gdy myślimy o aucie do zadań specjalnych, które da sobie
radę i w amazońskiej puszczy, i na pustyni Gobi, a także w rosyjskiej tundrze
to przychodzi nam do głowy wiele marek. Wśród nich bez wątpienia jest stary,
poczciwy, amerykański Jeep. Chociaż nie taki stary i już nie taki amerykański.
A wszystko za sprawą nowych włoskich genów auta.
Obecna generacja Cherokee zaprezentowana została w 2013 roku
podczas targów motoryzacyjnych w Nowym Jorku. I już wtedy auto wzbudzało nie
mało zainteresowania. Zupełnie nowy design samochodu był rozwinięciem tego, co
można zobaczyć w większym bracie Grand Cherokee. Firma w tym modelu chciała
pokazać, że nastała nowa era, era, która zdefiniuje na nowo markę Jeep. Widać
tu również włoskie, nowe korzenie, nie tylko w wyglądzie, ale także pod
względem technicznym – auto zbudowano na płycie podłogowej Alfy Romeo.
Ta lala ma styl i
wdzięk
Powiem na wstępie jedno: od momentu gdy zobaczyłem pierwsze
zdjęcia nowego Cherokee miałem przeczucie, że będzie to coś, na co warto
czekać. Bałem się tylko, że wersja produkcyjna będzie zdecydowanie różnić się
od tego, co można była zobaczyć na wizualizacjach. Wielkie było moje
zadowolenie gdy okazało się, że auto nie różni się aż tak bardzo od tego, co
nam zaserwowali twórcy na samym początku.
Pierwsze co mnie uwiodło to światła przednie. Bo chociaż
większy brat Grand Cherokee był produkowany już od kilku lat to właśnie zwykły
Cherokee ze swoimi podwójnymi światłami dawał świeżość marce, która przez wiele
lat była hermetycznie zamknięta. Grand Cherokee, jako klasyka nie mógł różnić
się zbyt mocno od poprzednika, żeby nie zgubić DNA marki, podobnie Wrangler,
który z biegiem lat przechodzi jedynie
kosmetyczne zmiany. Nic dziwnego, w końcu obydwa modele są niczym jak standardy
jazzowe. Grane do znudzenia, ale nie do ruszenia. Cherokee natomiast jest jak
nowy nurt w jazzie. Z zewnątrz zgrabny, ale zwarty, nic nie stracił ze swojego
off-roadowego charakteru. Wracając jednak do świateł to właśnie one sprawiają,
że auto jest po prostu ciekawe. Hipnotyczne skośne oczy przyciągają niczym
bazyliszek, niczym meduza, która chce nas oczarować. Jedni powiedzą, że grill,
a właściwie cały przód auta może wyglądać pokracznie, mnie uwiódł swoim
odważnym podejściem do skamieniałego Jeepa. Ogólnie cała bryła auta jest na
tyle atrakcyjna, że z chęcią się na nią patrzy. Nie ma niepotrzebnych
elementów, które zaburzają odbiór całości. O ile jednak przód auta został
wykorzystany maksymalnie i wrzucono mu trzy pary świateł, grill i dużo
plastiku, to tył ma moim zdaniem za dużo przestrzeni. Nie krytykuję świateł,
które miło komponują się z całym wyglądem i są ciekawym odbiciem przednich
„łezek”, ale jest tam zdecydowanie za mało. Nic się nie dzieje. Przydałaby się
większa szyba przez którą byłoby więcej widać. Co do bagażnika – mógłby składać
się z dwóch, oddzielnie otwieranych części.
Patrząc z boku na Cherokeego nie widać już tych mankamentów. Widzimy
zgrabnie poprowadzone linie, które wprowadzają spokój. Może jest tylko za dużo
plastiku…. Natomiast z całą pewnością praktyczności oraz wdzięku nadają srebrne
relingi dachowe, które gładko wkomponowują się w całość.
Również wnętrze nie zawodzi, chociaż jest nieco twarde.
Typowy amerykański sznyt, ale widać, że Włości mieli coś do powiedzenia.
Skórzana tapicerka, dużo miejsca, wygodne fotele, automatyczna skrzynia biegów
czy ekran dotykowy z nawigacją zdradzają jak chce być pozycjonowany Cherokee. To
już nie tylko maszynka do jazdy w teren, ale pełnoprawne auto klasy premium. I
chociaż wyżej wymienione elementy mają już auta również z innych segmentów, to
w Jeepie widać, że klasa wykonania wszystkich elementów jest zdecydowanie
wyższa. Miłym akcentem dla oka są takie elementy jak mały Jeep u dołu szyby czy
data powstania marki znajdująca się na kierownicy. Nie wiele, ale miło jest
pomyśleć, że twórcy zadbali o takie szczegóły. W odbiorze całości auto
zachowało DNA marki, ale ma również styl i wdzięk, a także powiew świeżości,
których brakowało przez wiele lat.
Zabierzmy się na
urlop
Patrząc na Cherokeego widzimy kawał auta. Nie ma tutaj
miejsca na to, by pomylić go z chociażby Nissanem Qashqai. Długość auta wynosi
4624 mm, szerokość 1859 mm. To nie mało, a jak dodamy do tego wysokość z
relingami (1670 mm) oraz koła (18-calowe) otrzymujemy całkiem wysokie auto.
Wszystkie te czynniki wpływają na to, że we wnętrzu jest całkiem sporo miejsca.
Obszerne schowki, których może nie jest za dużo wystarczą by spokojnie pojechać
z rodziną na wakacje. Natomiast bagażnik ma pojemność 591 litrów, a po złożeniu
siedzeń 1267 litrów. Górna półka całe szczęście jest zdejmowana, a we wnętrzu
bagażnika mamy specjalny uchwyt, na którym możemy zawiesić np. zakupy, ale
także przyblokować rzeczy by były stabilne. Samo wyposażenie w wersji testowej
Limited jest całkiem bogate. System Start/Stop, kamera cofania (swoją drogą
całkiem zgrabnie wkomponowana w klapę bagażnika), kamera przednia do
odczytywania znaków i pilnowania czy nie za szybko i nie za blisko podjeżdżamy
do auta przed nami. Wyposażenie wnętrza też jest niczego sobie. Wejścia na
kartę SD, USB i Aux, nawigacja z dotykowym ekranem, który służy do
kontrolowania klimatyzacji i podgrzewania/nawiewu siedzeń, wielofunkcyjna kierownica
to tylko niektóre elementy, które nadają wnętrzu tego czegoś, że chce się w nim
siedzieć. Najmniej intuicyjnym przyciskiem jest ten do otwierania baku, który
jest schowany niczym bursztynowa komnata. Wiedzą gdzie się znajduje jedynie
nieliczni, inni muszą szukać go długo.
Podsumowując, chociaż jedziemy autem o ciemnym wnętrzu, to
nie mam chęci z niego wysiąść. Komfort podróżowania jest też na tyle duży, że
nie musimy zatrzymywać się co chwilę, a wszystkie rzeczy jakie potrzebujemy
jesteśmy w stanie zapakować i jeszcze zmieścimy naszego psa. Materiały, które
zostały wykorzystane, może nie powalają jakością, ale nie są tragiczne, skóra i
plastiki wykorzystane do wykończenia wnętrza są trwałe, nie wyginają się, a
także łatwo jest je czyścić, co jest istotne, gdy jedziemy w dłużą trasę,
szczególnie z dziećmi.
To gdzie dziś
jedziemy?
Odpowiedzmy sobie na pytanie: czy Jeep Cherokee to nadal
auto terenowe? System Jeep Active Drive i plastikowe osłony mogą świadczyć o
tym, że auto spokojnie powinno dać sobie radę w terenie i w to nie wątpię.
Wybór nawierzchni po której ma poruszać się auto to fajny gadżet, ale poza
zimową czy jesienną porą to raczej nie będzie miało wpływu. Napęd na cztery
koła natomiast jest już czymś, w co warto zainwestować. Oczywiście możemy
zakupić model z napędem tylko na przód, ale odsprzedaż takiego auta będzie
trudniejsza, a i Jeep bez napędu 4x4? Jakoś tak nie pasuje. Częściej jednak
tego typu auta są wykorzystywane do jazdy po mieście. Nawet Grand Cherokee nie
jest już tak często wykorzystywany do jazdy w terenie. Jeden i drugi jest po
prostu za ładny i za drogi, by rysować i wgniatać karoserię w terenie. Dlatego
Cherokee powinien siedzieć w garażu w mieście niż śnić o zjawiskowych
podróżach. Nie odbieram mu jednak możliwości. Auto spokojnie podjedzie pod
stromą, śliską górę, a napęd sprawuje się świetnie. Komfort jazdy jest
wyjątkowo duży, nawet jak jeździ się po dołach.
W mieście auto pokazuje do czego jest stworzone.
Przewieziesz dzieci, przewieziesz psa i zakupy, pojedziesz do kawiarni na
spotkanie z koleżankami, a nawet zmieszczą się wszystkie rzeczy na siłownię.
Krawężniki są niestraszne, nawet te wyższe, gdyż prześwit wynosi 200 mm. Można
też spokojnie wjechać szybciej na muldę zwalniającą. Silnik diesla 2.0 Multijet
16V z 170 końmi na pokładzie i automatyczną skrzynią biegów w mieście daje radę
i to bardzo dobrze. Chociaż jazda w trasie pokazuje trochę brak mocy i problemy
z przełożeniami. Prawdopodobnie lepiej sprawowałaby się jednostka benzynowa.
Nie ma też tragedii jeśli chodzi o spalanie. Auto spalało na poziomie 6.5-7
litrów na 100 km w cyklu mieszanym, chociaż producent podaje, że powinien 5,8
l/100 km.
Komfort jazdy czy to w terenie, czy po mieście jest wysoki.
Auto wręcz płynie, ale nie huśta nim. Mocno trzyma się zakrętów i nie ma
przerażenia w oczach, że coś może pójść nie tak. Jednak lepiej nie próbować
wjeżdżać z większą prędkością w łuki, gdyż siedzenia są raczej proste. Nie
trzymają. Mają być w końcu komfortowe, a nie sportowe.
Największym mankamentem modelu, który testowałem były jednak
światła. Podróżując nocą można było się bać. Światła nie oświetlały niczego
poza odległością 6 metrów przed maską. Wyglądało to tak, jakby auto zgubiło
jakąś sumę pieniędzy i uważnie spoglądało pod koła szukając zguby. Z całą pewnością
natomiast nie oślepiałem innych kierowców. Kolejną rzeczą, która mnie irytowała
był automatyczny hamulec. Zdaję sobie sprawę, że jest to często potrzebna część
wyposażenia, ale wyjeżdżając tyłem wolałbym nie hamować raptownie bo komputer
doszedł do wniosku, że za szybko jadę. Można się przestraszyć, a z całą
pewnością wylać co nie co z kubka czy odkręconej butelki. Widoczność przez
tylną szybę jest wystarczająca w trasie czy na drodze, jednak parkowanie jest
lekko uciążliwe. Całe szczęście, że pomyśleli o kamerze, oraz systemie
parkowania równoległego.
Miejski cwaniak czy
poszukiwacz przygód?
Ani jedno, ani drugie. Jeep Cherokee należy do tej nowej
grupy aut, które mają zacięcie terenowe, ale głównie walczą z terenem w
mieście. W odróżnieniu jednak od niektórych swoich konkurentów jest
rzeczywiście w stanie przejechać się w terenie bez płaczu, że nie da wjechać
pod mokry pagórek. Gdybym miał porównać go do człowieka, to powiedziałbym, że
jest zmysłową kobietą z kocimi oczami, która na co dzień pracuje w mieście i
świetnie się tutaj bawi, ale żeby odetchnąć wyrusza na piesze wędrówki do lasu
czy w góry. Oczywiście z dobrym sprzętem i najlepiej tak, by się nie pobrudzić.
Czy kupiłbym Cherokeego? Z całą pewnością poważnie bym się
nad nim zastanowił. Cena wersji Limited zaczyna się od 182.900 zł. Ozywiście ta
cena wzrośnie do ponad 200 tysięcy złotych w sytuacji, gdy dołożymy większą
ilość akcesoriów. Nadal jednak będzie kuszącą propozycją patrząc chociażby na
to, że jego system rzeczywiście działa w terenie. Chociaż kto by nim tam
pojechał? W końcu się pobrudzi…
Jeep Cherokee Limited
Silnik R4 Turbo, 1956 cm3
Paliwo Diesel
Skrzynia biegów Automatyczna,
9-biegowa
Moc maks. 170 KM @ 4000 obr./min.
Maks. Moment obr. 350 Nm @1750
obr./min.
Wymiary
(dł./szer./wys. mm) 4624/1859/1670 mm
Cena od 182.900
zł
Plusy
- napęd 4x4
- przestrzeń i pojemność bagażnika
- łatwe w czyszczeniu materiały
Minusy
- światła
- zbyt delikatny automatyczny hamulec
- ukryty przycisk do otwierania baku
0 komentarze