BMW featured

Tak ładny, a tak pusty...

00:06K.Grobel


BMW kojarzy się z przepychem, jak natomiast wypadnie prawie pusty najmniejszy SUV w ofercie?

Tekst Konrad Grobel Zdjęcia BMW


Gdy myślimy o niemieckich ekskluzywnych autach, to do głowy przychodzą nam trzy marki: Audi, Mercedes-Benz i BMW. Oczywiście jest jeszcze Porsche, ale ono działa w zupełnie innej lidze, chociaż ma w swojej ofercie jamnika o nazwie Panamera. Volkswagen nigdy nie był na tyle ekskluzywny by go wymienić, chociaż miał Bentleya pod innym logo i nazwą.

Wracając jednak do trzech głównych graczy to pierwsze co mi przychodzi do głowy to wypasione auta, w których możemy mieć wszystko o czym marzy i nie marzy człowiek. Kamery, czujniki, masaże, wyświetlacze LCD i inne tego typu gadżety to skarbiec elektroniki i udogodnień. Nawet najmniejsze auto w ofercie każdego z tych producentów może być wyposażone w moduł, który będzie łączył się z internetem, a system audio, który został zainstalowany może zawstydzić waszą wieżę w zaciszu domowym.

Wszystko ładnie i pięknie, ale czy ktoś kiedyś widział standardową wersję auta, któregoś z tych producentów? Ceny zaczynają się od nich, ale nikt na nie nie zwraca uwagi. Ciekawość moja była tym większa, że miałem okazję takie auto przetestować. Przyzwyczajony do czujników parkowania, nawigacji i innych bajerów wiedziałem, że podstawowe auto nie będzie miało części z tych rzeczy. Nie wiedziałem jednak, że aż tak będzie biedne.

Najuboższe auto (albo inaczej najbardziej standardowe) jakie udało mi się znaleźć to BMW X1, czyli najmniejszy SUV w ofercie producenta z Monachium. Zdaję sobie sprawę z tego, że Mercedes ma klasę A, a Audi A1. Wyszedłem jednak z założenia, że chciałbym znaleźć samochód, który jednak się komuś jeszcze podoba prócz jego konstruktorom.



Z czym właściwie mamy do czynienia?

BMW po sukcesie modeli X5, X3 i zniedołężniałego X6 doszło najwyraźniej do wniosku, że przydałoby się coś małego, ale żeby było wstanie wjechać na krawężnik. Mieli już konkurenta dla Mercedesa klasy A czyli serie 1, trzeba było zrobić coś czego jeszcze konkurencja nie posiada. Tak powstało X1. Ni to prawdziwy SUV, ni to zwykła osobówka. Jeśli chcemy to drugie to możemy skierować swój wzrok właśnie na serię 1. Jednak jak wspomniałem powyżej, przygotowałem dziś dla was test najbardziej pustego X1 jakie udało mi się znaleźć.

Biały, zwykły kolor. Żadnego metalizowania, perły czy czegoś innego. Zwykły po prostu lakier. Kołpaki na 17-calowych stalowych felgach całkiem zgrabnie zakrywają tę niedoskonałość i dopiero jak podejdziemy bliżej widzimy paski przytrzymujące. Z daleka nawet sokoli wzrok nie poznałby, że mamy do czynienia ze zwykłymi atrapami. Co się tyczy reszty, to właściwie ktoś kto się nie zna na BMW nie pozna, że jest to wersja podstawowa. Może nie ma chromu i świateł ksenonowych, ale wszystko inne wygląda bardzo przyzwoicie. Plastiki zabezpieczające, światła przeciwmgłowe tylne i przednie, a nawet klamki i lusterka w kolorze nadwozia. Wszystko ładnie ze sobą współgra. Jednak to co może najbardziej zmylić na pierwszy rzut oka to szklany panoramiczny dach (oczywiście dostępny za dopłatą).

Elementem, który również zdradza, że nie jest to najwyższa wersja jest oznaczenie modelowo-silnikowe – 1.8i. Jest to najmniejszy silnik w ofercie BMW.

Podam tutaj kilka suchych faktów gdyby kogoś zainteresowały. Wysokość to 1545 mm, szerokość 2044 mm, długość 4454 mm. Jak widać, nie jest to małe auto. Co najciekawsze, model, który miałem okazję testować nie posiadał jakichkolwiek czujników parkowania. Przy aucie, które mierzy ponad 4 metry długości może być to trochę problematyczne... w szczególności w podziemnym parkingu... przed świętami... Jednak wasz dzielny redaktor i temu stawił czoła. Nie uszkadzając żadnego innego auta zaparkowałem. Nie było również strat w ludziach gdyby to kogoś interesowało. Nie zmienia to faktu, że czujniki przydałyby się. W szczególności, że tylnia szyba nie gwarantuje zbyt dużego pola widzenia. W części rekompensują to lusterka boczne, które są wielkości skrzydeł samolotu pasażerskiego.

Wspomnijmy jeszcze o wadze – to całe 1530 kg. To całkiem sporo jak na takie auto. Spodziewałem się o wiele niższej wagi.

Podsumowując wygląd zewnętrzny, gdyby nie kołpaki... i oznaczenie... i światła... to w sumie można by było pomylić tę wersję X1 z droższym odpowiednikiem. Dlatego muszę stwierdzić, że BMW spisało się jako dostawca mniej więcej standardowego modelu.



Szaro, smutno i ponuro

Wejdźmy jednak do wnętrza... Wchodząc tam, nasza nadzieja na szczęśliwe życie uchodzi z nas, mamy myśli o złych zamiar wobec nas samych jak i innych. Radość i zadowolenie to rzeczy, o których dawno zapomnieliśmy. Czym jest to spowodowane? Chcecie wiedzieć? Jesteście pewni? Otóż o ile z zewnątrz można się nie połapać, że jest to standardowa wersja wyposażenia, o tyle wchodząc do kabiny zalewa nas potok plastiku, szarości, smutku i rozpaczy. Oczywiście z niemiecką precyzją wszystko zostało połączone, ale co z tego skoro nie jest to pod żadnym pozorem ładne.

Brzydkie siedzenia, chociaż lekko wyprofilowane nie rekompensują tego czym są obleczone. Tkanina, którą zostały obite powoduje odruchy wymiotne. Deska rozdzielcza przypomina auta, które mogliśmy kupić wiele lat temu. Nie można jednak jednej rzeczy odmówić – jest przestrzennie. Dużo miejsca na nogi przed przednimi siedzeniami jak i tylnymi. Bagażnik sporych rozmiarów. Tylne siedzenia otrzymały nawet podłokietnik otwierany tradycyjnie na środku, za którym się kryje otwór do bagażnika. Przydatna rzecz jeśli chce się coś dłuższego przewieść, pojechać na narty albo schować dzieci w bagażniku i wkładać przez niego McDonald’sa dla nich. Jak wspomniałem bagażnik jest dosyć spory i spokojnie zmieściłby dwójkę dzieci, lub jednego dorosłego. Ewentualnie stado Yorków.

Wracając jednak do samej kabiny, mówiłem, że znalazłem prawie standardowe auto. Co zatem zostało dodane? Otóż znalazła się wielofunkcyjna kierownica, która ma sporo przycisków, lecz faktycznie tylko niektóre działają. Znalazłem również automatyczną klimatyzację, automatyczną skrzynię biegów i szklany dach panoramiczny. To wszystko jest na plus, czego oczywiście nie znajdziemy w wersji standardowej. To czego zabrakło to nawigacja z ekranem. W jej miejsce mamy dodatkowy schowek, podobnie jak dodatkową nieckę po systemie iDrive. Natomiast radio, które jest bardzo podstawowe gubi co jakiś czas sygnał, a głośniki są tak anemiczne jakby dźwięk dobywał się z lochów dr. Frankensteina.

Reszta to jedynie smutek. Wchodząc do X1 ma się chęć podpalić wnętrze, albo pokroić nożem. Zdecydowanie by poprawiło to jego wygląd.

Gracja słonia

Auta są po to by jeździć. Jednakże nie każde auto zdaje sobie z tego sprawę. BMW X1 z oznaczeniem sDrive 1.8i to najmniejszy silnik w ofercie producenta z Monachium. Wspomniałem już o tym wyżej. Jednak nie podałem kilka suchych danych, które w tym wypadku powinny być zamieszczone. 4-cylindrowy silnik produkuje moc 150 koni i 200 Nm momentu obrotowego. Jego prędkość maksymalna to 200 km/h, co nie jest oszałamiającym wynikiem, ale jak na tak mały silnik daje sobie spokojnie radę. Sprint od 0 do 100 km/h osiąga, i tu Uwaga! W 10,4 sekundy. To mniej więcej tyle co trwała epoka lodowcowa. Zdaję sobie sprawę, że mały silnik generuje nie za dużą moc. Nie powinno to jednak znaczyć, że aby się rozpędzić, muszę czekać tyle, że jestem w stanie zbudować piramidy i je zniszczyć. Szybciej Kraków wybudowano.

Jednakże o ile nam się uda osiągnąć upragnioną „setkę” to czeka na nas kolejne niebezpieczeństwo – wstrząs mózgu. Wersja, która była przeze mnie testowana wyposażona została w automatyczną skrzynię biegów, która jest tragiczna. Ognie piekielne zapewne są mniej bolesne niż to co tam wsadzili. Cały czas szarpie. W szczególności na niskich biegach. Zrzucanie biegu to bliskie spotkanie naszego nosa z kierownicą, a później z zagłówkiem. Biegi zmienia dopiero w okolicach ponad 4000 obr./min. Chociaż z drugiej strony określić ją jako tragiczna to tak jakby ją pochwalić. Jest beznadziejna do n-tej potęgi. Oczywiście możemy zmienić na ręczną zmianę biegów, ale to nic nie pomaga. Wysprzęglanie jest tak toporne jak drwal ubrany w tutu i tańczący balet do heavy metalu. To się po prostu nie sprawdza. Cała przyjemność z jazdy ucieka.

Patrząc na to jednak z innej strony, to zawieszenie też pozostawia wiele do życzenia. Opierałem się już na wygodniejszych kamieniach niż to co tutaj otrzymałem. Twardość, która powinna być domeną aut sportowych sprawiła z tego małego SUV-a powód, dla którego trzeba wybrać się do kręgarza. Co najciekawsze na kierownicy są tak duże luzy. Na tyle duże, że nie czuć aby była do czegokolwiek podłączona.

W ostre zakręty lepiej nie wchodzić z dużą prędkością. Jak wspomniałem powyżej siedzenia lekko wyprofilowane nie gwarantują na tyle dużego oparcia byśmy na nich nie latali. 50-60 km/h to maksymalna prędkość przy jakiej można skręcać, a przy superostrych zakrętach najlepiej wyjść z auta, przełączyć na Neutral i przepchnąć.


W sumie można by było pominąć wszystkie te niedogodności, które opisałem powyżej. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, jednakże jest jedna rzecz, która wszystkim jeży włos na głowie, ewentualnie na plecach. Mam na myśli spalanie. Średnia konsumpcja w cyklu miejskim ma wynosić około 10,4 L/100 km, w cyklu mieszanym 7,7 L/100 km, a pozamiejskim 6,2 L/100 km. Co najciekawsze auto sportowe Z4, które znajduje się w ofercie BMW z większym silnikiem i nie wiele mniejszą wagą spala o wiele mniej. Chociaż kupujemy BMW ale w wersji standardowej to nie przypuszczamy, że na benzynie pójdziemy z torbami.

Brak czujników i trudne wyczucie na kierownicy oraz słaba widoczność w tylnej szybie (co jest jak wcześniej wspomniałem lekko rekompensowane przez duże lusterka boczne) powoduje, że auto porusza się z gracją słonia i z taką samą prędkością.

Czy wersję standardową warto kupić?


Jeśli wpadło wam do głowy by kupić wersję standardową to weźcie encyklopedię PWN i uderzcie się nią w głowę... kilka razy... ewentualnie dwadzieścia. Jeśli taki zabieg nie pomorze to idźcie i kupcie. Na zakupy się przyda, do odwożenia dzieci również. Cena X1 zaczyna się od 120 200 zł, natomiast wersja przeze mnie testowana z tymi kilkoma „ulepszeniami” kosztuje około 139 154 zł. Za taką ceną możemy kupić o wiele lepszego Volkswagena CC. Oczywiście jeśli nie zależy nam na marce. Na rynku znajdziemy również wiele zmienników w lepszym wyposażeniu. Jeśli jednak uważamy, że BMW X1 w wersji standardowej to szczyt naszych marzeń, to a) przykro mi was, b) idźcie i kupcie, bo to fajne auto, ale tylko z wyglądu. Jedno tylko zastrzeżenie, nie bądźcie skąpi i kupcie w lepszym wyposażeniu to uratuje wasz kręgosłup, żołądek, nos i wiele innych części ciała, które są ważne, a także co jest chyba najważniejsze, wasz komfort psychiczny!

Podobne wpisy

0 komentarze

Skontaktuj się